Part three

Part three

Wiecie czego najbardziej nie lubię w wyjazdach? Podróży? Nie. Pakowania. To jest takie nudne, na dodatek ten strach, że znowu o czymś zapomnisz. Ale już nieważne, siedzę właśnie 3 godzinę i próbuje się zmieścić w 2 walizki i bagaż podręczny. Ugh... Nawet nie wiecie jakie to trudne, gdy za oknem świeci słońce i jest około 30 stopni, a ty siedzisz w dresie i próbujesz się spakować. Nie to już za długo. Muszę gdzieś wyjść. Tak więc nie zwlekając przebieram się w zwykły biały top, krótkie spodenki i czarne converse, łapię za telefon i dzwonię do przyjaciela, czyli Jorge. Po 20 minutach jestem już w parku i zabijam się w myślach za to, że zapomniałam o okularach przeciwsłonecznych. Czekam na pana Blanco, który oczywiście nie może być na czas, to przecież nie w jego stylu. Nagle zjawia się on. Ubrany w zwykły podkoszulek i krótkie spodenki. Witamy się i wybieramy do najbliższej kawiarni. Nie obyło się oczywiście bez żartów Blanco i jego ,,skromności”. Pijemy kawę i omawiamy plany na dalszą część wakacji. Okazuje się, że w sierpniu wyjeżdżamy na ten sam obóz. Po 2 godzinach siedzenia zaczynam się zbierać. Razem z Blanco kierujemy się w stronę mojego domu. I znowu szał pakowania. Yayy(Oh...Proszę was wyczujcie ten sarkazm). Zaczynam pakować 2 walizkę i bagaż podręczny. Gdy wreszcie kończę i jestem pewna, że wszystko mam patrzę na telefon i widzę, że jest 1 w nocy. Z jękiem podnoszę się z podłogi, ogarniam bałagan, który powstał przy pakowaniu i idę do łazienki. Biorę gorący prysznic i kładę się spać.

NASTĘPNY DZIEŃ
Z jękiem zwlekam się z łóżka obudzona przez mamę. Okazuję się, że jest 6. Nie ma to jak obudzić się w nocy. Idę do łazienki i stwierdzam, że nie jest najgorzej. Robię delikatny makijaż i idę do garderoby. Wchodzę i wybieram strój idealny na kilku godzinną podróż. Ubrana w szare dresy i biały podkoszulek schodzę na dół do kuchni, w której byłą reszta mojej rodziny, czyli mój tata, moja mama i mój ukochany starszy braciszek. Zjadłam swoje śniadanie i idę do przedpokoju. Ubieram czarne air-maxy i wychodzę do taksówki. Tata pakuje ostatnie bagaże i również wsiada. Zakładam słuchawki na uszy i puszczam ulubioną playlistę. Zaczynam czytać i tak się wciągam, że nie zauważam, iż jesteśmy już na lotnisku. Wysiadam, zabieram bagaż podręczny i idę razem z bratem w stronę lotniska. Gdy jesteśmy już po odprawie i czekamy na lot wykorzystuję chwilę i idę do Sturbacksa po moją ukochaną kawę. Z ciepłym napojem w ręku wracam i rozmawiam z mamą. Wreszcie po godzinnym czekaniu wchodzę do samolotu i zajmuje swoje miejsce. Zakładam słuchawki i usypiam.



Witam,
Dziś mamy to co mamy.
Mam nadzieje, że nie jest tak źle.
Ponieważ wieczorami przy herbatce jest najlepsza wena
rozdział jest pisany na świeżo.
Tak więc do następnego.
,,Sky”

Komentarze

Popularne posty