One Shot /Leonetta/ -Castillo- cz.6 (Ostatnia)

One shot
/Leonetta/
-Castillo-
cz.6
(Ostatnia)
Leon
Violetta już os 3 godzin rodzi. Strasznie się denerwuje. A co jeśli coś poszło nie tak? Nie darowałbym tego sobie. Za bardzo ją kocham. Jest dla mnie wszystkim. Niestety postąpiłem jak ostatni debil świata i ją straciłem. Gdyby tylko ona znała prawdę. Ale no nic muszę myśleć pozytywnie.
W pewnej z sali Violi wychodzi lekarz.
-Pan Leon Verdas?- pyta podchodząc do mnie, kiwam głową na tak- Panna Castillo chce żeby pan był przy porodzie- mówi idzie w stronę sali. Robię to samo. W chodzę i wiedzę zmęczoną Villu. Od razu do niej podchodzę do niej i łapię za rękę. Całuję ją w czoło. Spogląda na mnie z lekkim uśmiechem.
-Spokojnie skarbie, jestem przy tobie- mówię i tule się do niej.
-Leon nie dam rady. Nie umiem- mówi bliska płaczu.
-Dasz radę. Wierzę w Ciebie. Kocham Cię i nasz szkrab też. Zrób to- powiedziałem i ją pocałowałem. W pewnym momencie usłyszałem płacz dziecka. I za chwilę drugi?
-Gratulacje państwu macie zdrowe bliźniaki- powiedział lekarz podając mi i Villu nasze dzieci.
-Nasza mała Chloe i mały Max Verdas- mówię.
-Jak to Verdas?- pyta zdezorientowana. No to teraz nie ma wyjścia. Podaję jej Maxa, klękam na jedno kolano, wyjmuje pudełeczko.
-Violu, wiem że nie jesteśmy razem ale jestem w tobie szalenie zakochany. Może i nie chcesz ale uczyń mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostań moją żoną- mówię i czekam na jej reakcje. Jak na zawołanie w jej oczach pojawiają się łzy. Już się boje.
-Leon....Tak!- mówi, ja wstaje zakładam jej pierścionek na palec i całuję jej miękkie usta. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.


3 lata później
-Violu jestem- mówię i wchodzę do kuchni, w której moja żona razem z dziećmi przygotowuje obiad.
-Leon bo jest taka sprawa- mówi niepewnie.
-Co się stało kotku?- mówię obejmując ją w tali.
-No bo wiesz.......Ja jestem w ciąży- mówi po cichu.
-Naprawdę?- mówię-Nawet nie wiesz jak się cieszę- mówię i całuję jej rozgrzane usta.

16 lat później
Violetta
-Mamo! Gdzie jesteś?- krzyczy Chloe.
-W kuchni córciu- odkrzykuje.
-Mamo mam problem, jestem w ciąży- mówi a mnie muruje.
-Córciu ale kto jest ojcem?- pytam.
-No wiesz....Alex- mówi.
-Córciu, jak jesteście szczęśliwi to ja też- mówię i ją przytulam.
-Hej kochanie- mówi Leon, który właśnie wszedł do kuchni.
-Hej kotku, Chloe zostaw nas samych- mówię. Po chwili zostajemy sami.
-Leon, Chloe jest w ciąży- mówię tuląc się do niego.
-Jak to?- mówi zły.
-Kochanie spokojnie oni dadzą sobie radę, my daliśmy- mówię i go całuję.
-Pamiętam nasze początki, byłaś taka zbuntowana- mówię-nawet
-Wiem, Kocham Cię- mówię.
-Ja Ciebie też Violu- mówi.

I żyli długo i szczęśliwie!

Hejoszkyy,
Witam moje mordy,
Jak tam?
Ogarnęliście się już?
Ja nie.
Tak więc os dedykuję Maddy.
Nie zabijesz mnie już chyba?
Ta więc następny post nwm kiedy.
Ale niedługo.
Besos:-*
Kate

Komentarze

  1. Dziękuję kochana za dedykacje;*
    Nie jie zabije cie.
    Jest happy end? Jest!
    Jestem happy☆☆

    Chloe i Max:*

    Cudooooo!

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!!Trójka dzieci,hehe :D <3
    Piękny..Leoś wściekły ,że jego córka w ciąży.. a sam nie lepszy był... <3 hehe :D
    Czekam na kolejny post!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty